Moje pojawianie się na blogu można postrzegać w kategoriach zrywów powstańczych. I poniekąd tak jest. Przepisy gromadzę sukcesywnie i w miarę regularnie dokumentuję swoje poczynania kulinarne. Natomiast już z publikacją jest gorzej. Robię to przeważnie hurtowo, jak już znajdę wolną chwilę wieczorem.
Ale do rzeczy. Dzisiejszy przepis to próba odtworzenia smaku pierogów ze szpinakiem, jakich miałam okazję spróbować podczas pobytu na szkoleniu w hotelu ****. Kuchnia była tam rewelacyjna, więc i ja wróciłam w niezłej formie - dosłownie i w przenośni :). Inspiracją był przepis z tej strony.
Składniki
Ciasto:
1 szklanka ciepłej wody
1 jajko
2 łyżki oleju
500g mąki pszennej
Farsz
400g szpinaku
250g sera ricotta
100g drobno startego żółtego sera
1 łyżeczka gałki muszkatołowej
1 ząbek czosnku
1 łyżka masła
sól, pieprz do smaku
Z mąki, jajka, wody i soli wyrobić elastyczne ciasto na pierogi. U mnie wyszło trochę zbyt twarde, więc następnym razem dodałabym więcej jajek.Z racji tego, że tu gdzie mieszkam świeży szpinak to rzadkość więc kupiłam mrożony rozdrobniony. Włożyłam zamrożony szpinak do garnka, dodałam łyżkę masła i ząbek czosnku. Dusiłam na małym ogniu aż do odparowania nadmiaru wody. W misce ricottę połączyłam z gałką muszkatołową. Następnie dodałam ostudzony szpinak i obficie doprawiłam solą i pieprzem. Całość dokładnie wymieszałam. Na koniec dodałam tarty żółty ser, żeby masa się nie rozpadała. Z rozwałkowanego cienko ciasta wykrawałam nieduże krążki i nadziewałam masą szpinakową. Ugotowałam w osolonej wodzie przez ok.10 minut od momentu wypłynięcia pierogów. A potem to już tylko się zajadałam. I nie tylko ja. Niestety pierogi zniknęły w takim tempie, że nawet nie zdążyłam zrobić porządnych fotek.